Kilka ciekawostek o motoryzacji

Motoryzacja – można zaryzykować stwierdzenia, że na dziesięciu zapytanych facetów, przynajmniej sześciu odpowie, że to właśnie ona jest ich konikiem, prawdziwą pasją. Motoryzacyjni wariaci mają w tych czasach swoje czasopisma, grupy dyskusyjne czy fora internetowe, na których zrzeszają się tłumnie i wymieniają poradami, podpowiadają sobie w kwestii napraw, czy też modyfikacji swoich dwuśladów. Maniacy czterech kółek to ludzie bardzo oddani swojemu hobby, poświęcający mu długie godziny, traktujący niekiedy swoje samochody na równi z rodziną.

O gustach się nie dyskutuje…

A jednak! Chyba nie zaskakuje nikogo fakt, że – podobnie, jak w przypadku sportu – różni producenci mają swoich kibiców. Ludzie, niekiedy w mało wybrednych słowach, dyskutują burzliwie na temat swoich preferencji, nie szczędząc sobie trudu w nakłanianiu innych do swoich racji. I w ten sposób, na arenie ścierają się zwolennicy „japończyków”, „włoskich”, „francuzów” i innych. Każdy z nich zaciekle broni swego stanowiska, nie szczędząc sobie przy tym uprzejmości w kierunku dyskutantów. Jednakże, nad nimi, na złotym tronie, niczym uzurpatorzy siedzą fani niemieckiej motoryzacji.

Stereotypy, mity i hity

 

Utarła się opinia, iż niemieckie dwuślady są najlepsze

Mercedes i wszystkie jego klasy – słusznie lub nie – stanowią obiekt westchnień wielu młodych kierowców, odkładających skrupulatnie każdy grosz na wymarzone auto. Nie wszyscy wiedzą o tym, że mit ten wziął się z czasów, gdy Polacy zmuszeni byli do prowadzenia pojazdów z krajów demokracji ludowej, głównie z pobudek finansowych. Marzono wtedy o Mercedesach z silnikami Diesla. W latach 80, dowolne auto niemieckiej produkcji było kilkukrotnie lepsze jakościowo od dostępnych u nas Fiatów. Pozwoliło to ludziom wysnuć teorię o dominacji niemieckich produkcji nad wszelkimi innymi.
By nie było zbyt słodko, należy wspomnieć też o mroczniejszych kartach historii niemieckiej motoryzacji, jak na przykład bardzo awaryjnym Audi A6 Allroad. Mimo pochodzenia, coraz gorszą opinią cieszy się również BMW, którego kierowcy dość często zapominają o używaniu kierunkowskazów.

Ten silnik jest za prosty, by coś się w nim popsuło

Być może rozważasz kupno samochodu na benzynę, bez turbodoładowania, bo chcesz uniknąć awarii? Nie daj się nabrać, prosty silnik również może na nią natrafić. Nowoczesne silniki idą w parze z ludzkimi wątpliwościami – nic dziwnego, więcej osprzętu wysilonej jednostki napędowej jest oczywiście dużo bardziej podatne na usterki. Żaden rodzaj silnika nie jest gwarancją bezawaryjności.

Panie, nie kupuj Pan automata!

Dwie dekady temu, polskim mechanikom brakowało zaplecza warsztatowego i specjalistycznej wiedzy, by serwis ować automatyczne skrzynie biegów. Faktem jest, że duża część awarii automatów to wina producenta, który nie podaje ile wynosi interwał wymiany oleju w przekładni, utrzymując przy tym, że w tej skrzyni oleju zmieniać nie trzeba. Nieprawda, olej zmieniać wypada. Bez niej, automat może przy dobrych wiatrach wytrzymać do 150 tysięcy kilometrów, jeśli jednak regularnie wymienia się w nim stary olej, to taki sprzęt z konwerterem jest naprawdę wytrzymały.
Jeszcze w latach 90. brakowało w Polsce wiedzy i zaplecza warsztatowego do serwisowania skrzyń automatycznych. Niestety, wiele awarii skrzyń automatycznych to efekt tego, że producenci nie podają interwału wymiany oleju w przekładni, najczęściej utrzymując, że oleju w ogóle nie trzeba wymieniać. Bez wymiany oleju „automat” wytrzyma ok. 150 tys. km. Potem to loteria. Natomiast jeśli regularnie wymienia się olej, to tradycyjny „automat” (z konwerterem) – jest praktycznie niezniszczalny i nie trzeba się go bać.